wtorek, 23 maja 2017

Śniadanie w płynie

Jak tylko robi się cieplej na zewnątrz, przestaje mieć ochotę, na takie zwykłe, normalne śniadania. Ciepłe owsianki odpadają, kanapki też jakoś przestają mi smakować, jedyne co pozostaje to picie koktajli, tak by energii starczyło na cały dzień. Jedynie taka płynna forma jest przeze mnie akceptowalna. A trzeba coś do żołądka od rana wrzucić, bo to najgorsze co może być - nie dać naszemu organizmowi paliwa



poniedziałek, 22 maja 2017

Czego nie jeść na wakacjach

Info sprawdzone i powszechnie znane. Na wakacjach raczej (RACZEJ) należy unikać dania z włoskimi korzeniami - a mianowicie lazanii. Występuje ono, nie tylko w słonecznej Italii, ale również w innych krajach, wszędzie tam gdzie są turyści. Zawsze w każdej atrakcyjnej miejscówce poza miejscowymi potrawami i daniami, będzie pizza&pasta, frytki i kurczak, a także coraz częściej widzimy też kebaby, no i tą nieszczęsną lazanię. Czy to Turcja, czy Hiszpania czy nawet Indie, menu dla turystów jest bardzo podobne. Szczególnie, że dzieci raczej nie lgną do nowości i pozostają przy swoim makaronie z sosem pomidorowym.


Dlaczego lepiej nie zamawiać lazanii?
Z prostego powodu - jest to potrawa w której łatwo ukryć wszelkie resztki i kiepskiej jakości mięso. Wszystko jest pod grubą warstwą makaronu, sosu i sera, więc ciężko wyczuć, że coś z potrawą jest nie tak. Odpowiednie przyprawy robią robotę. Lazanię więc idzie przygotować z kawałków mięs, które nie zostały odpowiednio wcześniej wykorzystane, bo wszystko idzie w przemiał i ma postać mięsa mielonego. Można władować resztki sosów i warzyw średnio już świeżych. Lazania to taki mały śmietnik w który kucharz może wiele wcisnąć. Oprócz tego ta potrawa świetnie się mrozi, choć w sumie i tak stosunkowo dość długo wytrzymuje i nie rozpoznamy, że nie jest świeżo przyrządzona.
Z tych właśnie powodów, jeśli nie znam, ani nie mam zaufania do danego kucharza, nie zamawiam nigdzie lazanii.

czwartek, 18 maja 2017

Mycie pędzli

Zawsze pod koniec tygodnia, staram się wziąć wszystkie moje pędzle do mycia. Teraz jak już w końcu zrobiło się ciepło, to z ich suszeniem, nie ma problemu. Bo zimą boję się je stawiać na kaloryferze, z obawy że klej w ich środku puści pod wpływem zbyt wysokiej temperatury.
Pędzle myję szamponem dla dzieci, o jak najprostszym składzie. Najpierw je moczę - nie zanurzając skuwki, potem robię łyżeczkę z dłoni i tam rozprowadzam trochę szamponu na każdym z pędzli. Pozostawiam na chwilę i spłukuje je pod bieżącą wodą, delikatnie pocierając o dłoń i robiąc koliste ruchy. Potem lekko wyciskam pozostałą wodę i nadaję pierwotny kształt. W takiej formie układam pędzle na ręczniku, główką lekko skierowane w dół. Robię po prostu u góry grubszą warstwę z ręcznika. I tak pozostawiam do całkowitego wyschnięcia.

piątek, 12 maja 2017

Zioła w doniczce - jak przedłużyć ich żywotność

Kupujemy zioła w doniczkach i zazwyczaj po paru dniach, nam umierają.
Z podstawowych zasad ich przetrwania, to wiadomo że muszą być codziennie podlewane, ale po trochu bo łatwo je przelać. Po drugie stawiamy je na parapet, tam gdzie będą miały dostęp do światła słonecznego. To raczej wszystko jest oczywiste.


Punktem obowiązkowym i kluczowym jest nie ściąganie tej folii, w którą je zapakowano. Ona na dole jest podziurkowana, więc woda dojdzie do korzeni, jeśli włożymy doniczkę na podstawek i podlejemy. Już parę razy sprawdzałam i wychodzi na to, że jeśli ściągniemy folię, by ładniej roślina wyglądała - zioło szybko padnie. Kiedy tego nie zrobimy i zostawimy folię - roślina będzie stać i 3 tygodnie.

czwartek, 11 maja 2017

Witaj gościu!

Witam w moich skromnych progach.
Jestem Kasia, a to mój blog. Jeśli Ci się podoba moja twórczość to zostań tu na dłużej. Będę dzielić się tu po części moim życiem i swoimi obserwacjami. Mam nadzieję, że w obecnym gąszczu internetowych pamiętników, mój blog nie utonie.
Z pozdrowieniami K.